Ferumbrasie, przybywam tu do Ciebie aż pod samo twoje domostwo, by pomówić z Tobą na ważny temat. Pokonałem po drodze tutaj wiele groźnych bestii, ale zadały mi poważne rany i nie wiem czy dotrzymam do kolejnego switu. Jednak sprawa, z którą przybywam, jest zbyt ważka, by nie ryzykować dla niej nawet własnym życiem. Na cóż z resztą przydałby się komukolwiek mój żywot, gdy jutro może w ogóle nie nadejść? Jak zdajesz sobie sprawę Khax posiada wielką moc, wszak dla niej go porwałeś, ale wiedz, że tej mocy nie zdołasz ujarzmić. Nawet ty, tak potężny mag, nie jesteś w stanie zapanować nad tą siłą. Bowiem jest to siła życia, a nią nie dane jest władac śmiertelnikom. Ale na cóż zdadzą się moje słowa? Myślisz pewnie w swojej pysze, że Tobie uda się to jako pierwszemu. Wiedz jednak, że Khax utrzymuje swą mocą życie na całej Tibii, dzień w dzień rozgrzewając na nowo Serce, ktore z kolei w zamian daje siły witalne jemu. Zobacz tylko, jak zmarniał i wychudł w twej niewoli w niecałą dobę. Dystans dzielący go od Serca w tej chwili jest dla niego nie do zniesienia, jeśli nie powróci do swoich ziem jeszcze przed północą, by po raz kolejny ogrzać Serce, to zginie On, a wraz z nim cała Tibia. Dobrze mnie zrozumialeś, Ferumbrasie. Ciebie też czeka smutny koniec, jesli nie okażesz łaski dla Khaxa. O swoje zycie pewnie nie dbasz, ale co z tymi wszystkimi istotami na świecie, ktore żyją w strachu przez Tobą i Twoją mocą? A przecież to powód, dla ktorego wciąż nękasz świat plagami. STRACH PRZED TOBĄ. Czy zaryzykujesz utratę tego?