Historia zycia
Przemierzałem Tibię wzdłuż i wszerz przez wiele lat. Walczyłem z wieloma groźnymi bestiami, pomagałem potrzebującym i wspomagałem ubogich. Do dziś nawet pamiętam swojego pierwszego smoka. Mieszkańcy Greenshore wyprawili wtedy na moją cześć ucztę, choć sami niewiele mieli. Spędziłem u nich parę dni, ale nie mogłem nadużywac ich gościnności. Oni wszak namawiali mnie do zostania, wydaje mi się, ze chcieli mieć tylko wioskowego bohatera, który chroniłby ich przed przyszłymi zagrożeniami. Wtedy jednak takie życie mi nie odpowiadało, wolałem podróże i przygody. Z biegiem czasu stałem się sławny na całym świecie, nigdzie przez to nie mogłem znaleźć spokoju. Nawet bohater czasem potrzebuje odpocząć. Na jednej z organizowanych na mą cześć imprez ujrzałem Ją. To było coś niesamowitego, wcześniej nigdy nie czułem niczego w tym rodzaju. Ona jednak bała się chyba wielkiego, umięśnionego osiłka, jakim byłem i nie przyjmowała mych wyznań miłosnych przez kilka wiosen. Lata mijały, ale ja nie poddawałem się. Porzuciłem dla niej nawet mój dotychczasowy styl życia, za poradą Avar Tara osiedliłem się w Stonehome, nieopodal Edron, w którym mieszkała Ona. Może się to wydawać dziwne, ale w stosunkowo krótkim czasie skończyły mi się pieniądze zgromadzone w trakcie mych podróży, a nikt chleba nie rozdawał na ulicy. Musiałem więc podjąć się jakiejś pracy, ludzie ochoczo zatrudniali mnie, znajac moją reputację. Ebenizer proponował mi posadę w banku, Rudolph chciał mnie w swej kuźni, Sandra oferowała mi pracę na magazynie swojego sklepu magicznego. Próbowałem wszystkiego, ale okazało się, że umiejętności bohatera nigdzie nie są potrzebne, a ja nie potrafię niczego przydatnego w normalnym, przeciętnym życiu. Nie przestawałem marzyć jednak o Niej, aż pewnego dnia spotkałem Ją w tawernie u Mirabelli. Natarczywie próbowałem umówić się z Nią na randkę, aż w końcu wybuchnęła i wykrzyczała, że zrobi to, jeśli w końcu dam jej spokój. Pomyślałem sobie, że to moja jedyna szansa i zgodziłem się. Okazało się, że nie jestem taki zły i wcale nie chciała, żebym dał jej spokój po pierwszej randce. Nasza miłość rozkwitała szybko i wkrótce w naszym wspólnym domostwie pojawiła się dwójka dzieci. Ona znała się na hodowaniu zboża, więc nauczyła mnie, czego mogła. Opanowałem także sztukę robienia mąki i okazało się, że nie ma w okolicy drugiej tak dobrej jak moja! Piekarze prawie zabijali się o to, bym to ja im ją dostarczał. Pozwoliło nam to żyć w przyzwoitych warunkach i byliśmy szczęśliwi. Niestety pewnego wieczoru na zabawie w tawernie usłyszałem jednego młokosa, który przechwalał się swoimi czynami. Twierdził, że sam pokonał 6666 demonów i udało mu się zdobyć legendarne demoniczne spodnie. Pomyślałem sobie, że chłopak zmyśla - w tak młodym wieku taki wyczyn był niemożliwy. Nawet mi się nie udało nigdy tego dokonać, a byłem jednym z najlepszych. Mimo że młodzieniec opowiadał według mnie mocno ubarwione historie, by zaimponować niewiastom, to wzbudziło to we mnie wspomnienia. Byłem szczęśliwy żyjąc w domu z Nią, ale zorientowałem się, że brakuje mi tego Czegoś. To pewnie była przygoda, nutka adrenaliny, ale właściwie nieważne co to było. Brakowało mi tego i od tamtej wizyty w tawernie spędzało mi to sen z powiek co noc. Nie chciałem jednak mówić o tym żonie, w końcu nie chciała mnie kiedyś, takim jakim byłem, ale to było silniejsze ode mnie. Powiedziałem jej o tym, że chciałem spełnić swoje największe marzenie młodości - udać się w podziemia Groty Herosów i przeżyć w Pokoju Anihilacji. To rozpętało burzę w moim domu, Ona kategorycznie mówiła, że się nie zgadza i że nie chce wychowywać dzieci bez ojca. Ja jako pan domu oczywiście ugiąłem się i porzuciłem temat, ale to było silniejsze ode mnie. Wysłałem gołębie z wiadomością do moich 3 przyjaciół z młodości, z którymi planowałem kiedyś wybrać się na tę szaleńczą misję. Choć nie widzieliśmy się lata, zjawili się w przeciągu tygodnia gotowi do wyruszenia. Zostawiałem dom z płaczącą żoną w środku, ale musiałem. Miałem nadzieję, że jeśli mnie kocha, to poczeka. Dotarliśmy do drzwi, które prowadziły do najcięższego wyzwania w naszym życiu. Weszliśmy tam szybko, zanim mielibyśmy czas na rozmyślenie się. Niewiele pamiętam z tych paru chwil, w wirze walki szczegóły rozmywają się, a to wszystko działo się tak szybko... ale UDAŁO SIĘ... trzem z nas. Mój przyjaciel zginął i nie chcę o tym mówić, to zbyt ciężkie dla mnie. Stanąłem przed wyborem nagrody i juz sięgałem po Miecz Męstwa, który był moim marzeniem, symbolem wartości, która przyświecała mi przez te wszystkie lata, ale pomyślałem wnet o żonie i chcąc załagodzić sytuację w domu wybrałem ładnie zapakowany prezent. Byłem pewien, że znajdę w nim jakieś kosztowności, które spodobają się Jej. Kolczyki, naszyjniki, bransoletki, kryształy. By nie zepsuć opakowania, czym prędzej wróciliśmy do mojego domostwa, gdzie żona zarzuciła mi ręce na ramiona i łkając mówiła, że jestem durnym osłem i bała się, że nigdy mnie więcej nie zobaczy. Wręczyłem jej prezent i wyobraź sobie mój zawód, gdy zobaczyłem zawartość. Przeżyłem Pokój Anihilacji i wszystko co z tego mam to ten parszywy misiek! Żona jednak nie dbała o to. Była szczęśliwa, że jestem cały i zdrowy, a ja musiałem Jej obiecać, że nigdy więcej nie zrobię niczego takiego. I teraz nadeszło najgorsze. Okazało się, że ukradłem ulubionego misia dziecka Matki Demonów, a ona zamierza się zemścić. Na całe szczęście moi dwaj przyjaciele nocowali jeszcze wyczerpani u mnie i wspólnymi siłami zdołaliśmy odeprzeć atak demonów na moje domostwo w nocy. Ale to trwa od tygodnia, noc w noc jesteśmy atakowani, moje siły zaczynają się wyczerpywać... dłużej nie dam rady. Ratunku szukałem u najmądrzejszego człowieka jakiego znam, Wyrdina. Ten wiekowy bibliotekarz pamięta o rzeczach już dawno zapomnianych i powiedział mi, że jedynym sposobem na ochronę przed tymi atakami demonów jest posiadanie czary smoka o wielkiej sile, a taką możesz wykonać dla mnie tylko Ty, Khaxie. Ja, wielki wojownik z przeszłości, błagam Cię na kolanach, wykuj dla mnie czarę, pozwól mi ochronić moją rodzinę. Pracowałem nad zdobyciem jej zbyt długo, by teraz to wszystko stracić. Bądź łaskawy.
Andarist on 22 April 2011 01:21:54 · 0 Comments · 1375 Reads
Comments
No Comments have been Posted.
Post Comment
Please Login to Post a Comment.
Ratings
  • 4/10

Rating: 4/10 (81 votes )

Search:
   
Username
Password


Not a member yet?
Click here to register.

Forgotten your password?
Request a new one here.
You must login to post a message.

30 June 2022 06:49:59
pato

21 May 2017 14:36:31
GrinThank you!

21 May 2017 14:02:50
Happy B-Day! Smile

21 May 2016 16:13:31
Happy Birthday FunTibia! Smile

10884
11 April 2016 22:44:06
;d

Copyright © FunTibia.com 2010-2021, all rights reserved.
Tibia and TibiaME are trademarks of CipSoft GmbH.
Designed by Li Dao